środa, 26 września 2012

Od dłuższego już czasu ćwiczę z Utą komendę "zostań". Najpierw szło nam bardzo ładnie, wydawało się, że młoda zrozumiała sens ćwiczenia: ma siedzieć w spokoju na dupce i czekać aż pańcia nie powie, że koniec ćwiczenia. Niby nic skomplikowanego, a jednak. Kiedy już szło nam tak ładnie, pięknie, Uta w pewnym momencie chyba stwierdziła, że przydałoby się wprowadzić jakieś urozmaicenie do tego ćwiczenia. No i teraz jest tak, że po chwili próbuje się położyć - no bo w końcu ile można siedzieć bez ruchu nie? Bez sensu.  Co robi belg? Ano wymyśla swoją wersję ćwiczenia i próbuję je "ulepszyć": po co siedzieć jak można poleżeć. I tak bujam się już z tym zostawaniem od czerwca chyba i nie mam już pomysłu jak jej wbić do główki, że istotą tego ćwiczenia jest właśnie siedzenie bez ruchu....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz